Kiedyś wspomniałem, że odniosę się do filmu „Drogówka”, co
właśnie teraz czynię. Zrobię to na zasadzie kilku przypadków, bo nie lubię
długo pisać.
Przypadek pierwszy:
Lata, gdzie wóda była na kartki a meliny ostro trzepane
przez milicje. Szło się więc na komisariat, aby coś załatwić.
Przypadek drugi
Znajomy kupił sobie Audi 80. W niedzielę, wybrał się ze
znajomymi do restauracji, aby to oblać i potem auta już nie widział. Zgłosił to
na policje. A że znał trochę światek w swoim mieście, szukał więc auta na
własną rękę. Po trzech dniach znalazł i w zgodzie z literą prawa udał się do
prowadzącego sprawę, aby przekazać informacje. Wychodząc z komisariatu, parę
chwil potem dostał taki łomot, że lepiej nie pytać. Przypadek?!
Przypadek trzeci
W mieście x nastała plaga okradania samochodów. Dosłownie z wszystkiego.
Milicja dwoiła się i troiła w poszukiwaniu sprawców. Aż tu któreś nocy, ktoś nie
mógł spać, wyjrzał przez okno swojego mieszkania na parking. To co zauważył
skłoniło go to do wykonania telefonu, ale do sąsiedniej miejscowości . W
niedługim czasie wymieniono cały komisariat włącznie z komendantem.
Można by tak mnożyć i mnożyć te wszystkie przypadki. Tylko po
co? Sam jadąc kiedyś autem bez ważnego OC, okupiłem swoje winy litrem wódki.
Co dzień widzę przez okno, jak Strażnik Miejski wyprowadza
wilczura służbowego a ten wali kupę jak stodoła, zawsze w tym samym miejscu. Nigdy
jakoś nie widziałem aby schylił się i zebrał cokolwiek po swoim pupilku. Za to
kilkadziesiąt metrów dalej wlepia mandaty aż miło… już wiecie za co? To tyle na
ten temat.
Nie odniosłem się, co do niektórych osób, które tego filmu
jakoś nie polubiły. Cóż, każdy ma prawo nie dostrzegać pewnych problemów
społecznych. A i żyje się łatwiej.
mi się akurat film podobał, i to właśnie za to o czym piszesz: był brzydko prawdziwy.
OdpowiedzUsuńświęta Prawda. Dzięki!
UsuńNa Twoim miejscu zasadzilabym sie z aparatem i popstrykala walacego kupe wilczura ze straznikiem obok. A potem do prasy!
OdpowiedzUsuńNoszę się z takim zamiarem.
Usuń