Jako, że budowaliśmy dla francuzów jednostkę do połowów
kryla u nas, zostaliśmy zaproszeni, aby tą samą jednostkę wyposażyć do końca,
aż do momentu wodowania. Tak więc czterema samochodami prywatnymi tłukliśmy się
na Półwysep Bretoński całą dobę. Przy wyborze najbardziej optymalnej trasy na GPS
zaliczyliśmy Niemcy, Belgię i Luxemburg. Te dwa ostatnie ledwie muskając. No i
potem Francja, gdzie nas przetrzepali pod kątem narkotyków. Po dotarciu na
miejsce zostaliśmy zakwaterowani w piętrowej willi, bardzo ładnej zresztą, dość
fajnie wyposażonej. Nie będę zanudzał o samej pracy. Nie każdego to interesuje,
może tylko tyle, że francuzi bardzo dużo jarają „trawy”, wszędzie ją było czuć.
Dostaliśmy dietę w wysokości 115 euro na tydzień. A za godzinę pracy płacono
nam 12 euro. Zakupy robiliśmy w Lidlu,
który przez cały okres naszego pobytu otwarty był pół godziny dłużej, czyli do
18.30. Ciekawe co? Po za tym, że każdy przywiózł ze sobą prowiant, robiliśmy bieżące
zakupy, diety starczało, a nawet było można odłożyć trochę. W każda niedziele
robiliśmy wypady nad morze albo zwiedzaliśmy pobliskie miasteczka. Tak jak u
nas, jeśli chodzi o napisy na znakach czy nazwach ulic oprócz języka polskiego
jest również obecna nazwa w języku kaszubskim tak również u nich obowiązuje
dwujęzyczność. Co najbardziej utkwiło mi w pamięci: twierdza,
która dała
podwaliny miastu i palmy.
Palma przed Lidlem, palmy nad morzem przy letnich
rezydencjach i ogromne skały wystające z morza, wyszlifowane przez żywioł, oraz
fakt, że tego roku ominęła mnie zima. Jak też droga powrotna przez Paryż,
ponieważ byli tacy, co chcieli zobaczyć wierzę Eiffla. Koszmar, nigdy więcej! Chyba
trzeba być paryżaninem, aby umieć się poruszać autem w tym mieście. Bardzo dobra
kawa i kanapki na jednej ze stacji paliwowej w Niemczech, w drodze powrotnej
oraz załapany mandat ze zdjęciem z fotoradaru, gdzieś za Starogardem Szczecińskim.
To tyle.
Wracając do Szwecji, gdzieś w połowie mojego tam pobytu
jechałem na ślub córki. Bilety na samolot i autobus były załatwione on-line,
podchodziłem tylko, podawałem nazwisko i wszystko było ok, żadnych
niespodzianek. Z dworca autobusowego ponad godzina jazdy przez Sztokholm na
lotnisko Skavsta. Piękne miasto, połączenie starego z super nowoczesnością i ta
różnorodność nacji z całego świata.
Następny będzie Wietnam
Widze, ze troche swiata zwiedziles. Mam jednak niedosyt, Twoje posty sa za krotkie, a masz przeciez o czym pisac. Wiecej!!! :)))
OdpowiedzUsuńgdyby nie moje wrodzone lenistwo zapewne posty były by bardziej obszerne. Niejednokrotnie będę wracał do tych tematów, to trochę rozszerzę je.
UsuńFajnie tak zwiedzać,ja akurat nic nie zwiedziłam tylko zachodnie Niemcy.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo cóż. To nie było tylko zwiedzanie ale i praca. Również pozdrawiam
Usuń...ale się powłóczyłeś po świecie. Mam prośbę mógłbyś mi podesłać to foto twierdzy w pliku oryginalnym może sobie odbitkę zrobię bo jest cudne...
OdpowiedzUsuńSzczerze? Te zdjęcia są akurat z neta. Z moich wojaży robiłem krótkie filmy komórką i mam to wszystko na płycie. Najczęściej jeździłem służbowo. A że przy okazji troche zwiedziłem to inna sprawa.
Usuń...dzięki, to sobie znajdę... :))
UsuńI to się nazywa praca!
OdpowiedzUsuńMożna kawałek świata zobaczyć i wypocząć przy okazji :)
Raczej przede wszystkim praca. Na zwiedzanie najczęściej przeznaczona była niedziela. A i też nie zawsze się chciało po tygodniu pracy
UsuńMarzy mi się Bretania, szkoda, że tak mało fot z tej relacji.
OdpowiedzUsuńA to co palą najczęściej, to mógł być haszysz-prosto z Maroka:)
Pozdrawiam serdecznie.
Super praca taka.http://pocztowki-ze-swiata.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący artykuł trochę chaotycznie opisany ale i tak jest nieźle. A czy może orientujesz się czy w pobliżu są ciekawe miejsca na wycieczkę z dzieckiem?
OdpowiedzUsuń46 years old Electrical Engineer Inez Doppler, hailing from Keswick enjoys watching movies like Joe and Driving. Took a trip to Town Hall and Roland on the Marketplace of Bremen and drives a Ferrari 500 Mondial Spider Series I. sprawdz
OdpowiedzUsuń